Z moim gotowaniem jest różnie – albo robię coś w kuchni po linii najmniejszego oporu, albo nie robię wcale. Przerażają mnie skomplikowane receptury, nazewnictwo, którego po prostu nie rozumiem albo brak odpowiedniego sprzętu kuchennego. I właśnie w takim momencie na pomoc przychodzi Facet przy Garach – normalnie spadł mi z nieba! Po pierwsze – dlatego, że przepisy, które przedstawia są genialne w swojej prostocie, a po drugie – wszystko jest wyjaśnione jak krowie na polu. A no i oczywiście po trzecie (najważniejsze) – mogłem mu przygotować logo i obrobić kilka zdjęć co by się lepiej prezentowały na jego instagramowym koncie.
Jeżeli chodzi o przygotowanie logo – osobiście uważam to często za dość mozolny etap, ale w tym wypadku pomysł pojawił się zarówno szybko jak jego wykonanie. Liczba konsultacji i poprawek – jedna. Normalnie klient idealny! Może nie powinienem tego pisać, ale czasem zdarza się, że nie jestem usatysfakcjonowany ze swojej pracy i jestem wtedy zdania, że coś jeszcze można byłoby poprawić, coś pozmieniać. A tu proszę – szybko i bezproblemowo. Aż Wam pokażę projekt przypinki powstały na podstawie przygotowanego logo.
Co do drobnego retuszu zdjęć – uważam, że w przypadku świata kulinarnego nie jest to jakimś przekłamaniem, ot, zwykłe podkoloryzowanie tła (staram się nie naruszyć prawdziwego dzieła, tj. dania głównego!) żeby się przyjemniej oglądało. Najważniejsze, że smakuje.